Obecnie podróżowanie, zwłaszcza za granicę, stało się wyjątkowo trudne. Obostrzenia, testy czy wymóg szczepienia w wielu destynacjach skutecznie utrudniają realizację podróżniczych marzeń. Jest jednak grupa, dla której podróże często wiązały się z dodatkowymi kosztami czy utrudnieniami jeszcze przed pandemią. Niepełnosprawni turyści, bo o nich mowa, często mierzą się z problemami w życiu codziennym, a daleka podróż może być czymś jeszcze trudniejszym. Nie dziwi więc fakt, że wiele osób które zmagają się z niepełnosprawnością ruchową, stroni od wycieczek, a co za tym idzie nie mają szansy zobaczyć wielu ciekawych miejsc, przeżyć przygodę, poznać ludzi czy spróbować przepysznych dań z różnych zakątków świata. Boją się organizacji całego przedsięwzięcia czy możliwych problemów wynikających z ich niepełnosprawności których mogą doświadczyć na miejscu. Obawa przed przed podjęciem podróży przez osobę niepełnosprawną jest więc naturalna, nie jest odosobnionym przypadkiem, jednak istnieje też druga strona medalu. Jest wiele sposobów czy kierunków dostosowanych do osób z niepełnosprawnością. Co więcej, istnieje wiele przykładów niepełnosprawnych turystów, którzy zdobywają górskie szczyty, zwiedzają kulturowe zabytki świata, czy uprawiają tzw. turystykę kwalifikowaną związaną np. z pływaniem kajakiem, wspinaczką czy wieloma innymi rodzajami sportów. Jako że podróżowanie jest moją pasją, chcę Wam w tej serii przybliżyć destynacje które są przyjazne niepełnosprawnym, te których lepiej unikać oraz historie osób które pomimo trudności, potrafiły zdobyć się na odwagę i spełnić swoje podróżnicze marzenie. 

„Nigdy nie wahaj się pojechać daleko, za morza, granice, przemierzaj kraje, obalaj przesądy.” – Amin Maalouf

„Przestań się martwić wyboistymi drogami, a zacznij cieszyć się podróżą.” – Fitzhugh Mullan

Wejście niepełnosprawnych na Kilimandżaro

Aleksander Shulchev urodził się z niepełnosprawnością ruchową, nie ma obu nóg powyżej kolana, natomiast u obu dłoni ma cztery palce. Jego rodzice porzucili go kiedy był jeszcze niemowlakiem, po czym trafił do jednego z domów dziecka w Moskwie. Trudno wyobrazić sobie trudniejszy start w życie niż niepełnosprawny chłopak w rosyjskim domu dziecka bez dostępu do protezy. Jak sam mówi, wielu ludziom wychowanym w domach dziecka brakuje siły i odwagi żeby znaleźć dobrą pracę, czy uzyskać wykształcenie. Dorastają oglądając świat przez małe okna sierocińca, a gdy z niego wychodzą, są jakby z innej planety. Aleksander natomiast był inny, chciał się uczyć, interesowały go języki obce i dalekie podróże. Pierwszą daleką podróż odbył w wieku 16 lat, do Houston w Texasie gdzie przygotowano dla niego protezę. To właśnie tam, opiekowali się nim państwo D’Jamoos którzy postanowili go adoptować. To odmieniło jego życie. W końcu miał rodzinę a wkrótce zdobył dobre wykształcenie i pracę. Nie zapomniał też o swoich podróżniczych marzeniach. Dużo podróżował po Stanach Zjednoczonych, jednak celował znacznie wyżej, dokładnie na 5895m n.p.m, bo tyle właśnie ma Kilimandżaro. Wraz z innym chłopakiem – Saszą Pokhilko, który miał bardzo podobny rodzaj niepełnosprawności postanowili zdobyć najwyższy szczyt Afryki. 

Dzień 1.

Pierwszy etap podróży kończą w Marangu Gate, na wysokości 1970 m. Na tej wysokości temperatura nadal jest wysoka, a bliskość równika sprawia że opady są bardzo intensywne. Trekking w protezach jest bardzo trudny, ponieważ zapadają się one w błoto. Aleksander postanawia że będzie szedł bez nich, używając tylko rąk. 

Dzień 2 i 3.

Lokalni przewodnicy organizują prowizoryczną pomoc i dają Aleksandrowi rękawice bokserskie, by idąc po kamienistej powierzchni nie ranił swoich dłoni, jego towarzysz zamierza iść dalej w protezach. Dzień wspinaczki kończą na wysokości 3720 m n.p.m. Zostają w obozie na tej wysokości przez jeszcze jeden dzień.

Dzień 4.

Na wysokości ponad 4000 n n.p.m trasa wypłaszcza się, nie ma już grząskiego gruntu, Aleksander postanawia założyć protezy na równinnym odcinku. Dzięki temu wyprawa nieco przyspiesza a on sam mniejszym wysiłkiem pokonuje kolejne metry.

żródło: Instagram: @fond_zhiznvdvizhenii

Dzień 5.

Cel podróży jest już bardzo blisko. Końcowe podejścia są dosyć strome. Sasza również postanawia iść dalej bez protez. Wyprawa zatrzymuje się na odpoczynek przed atakiem szczytowym 5681 m n.p.m. Kilka godzin później, wyprawa osiąga szczyt Kilimandżaro – 5985 m n.p.m

żródło: Mizzou

Dedykuję swój wyczyn wszystkim z niską samooceną i szukającym swojego miejsca na świecie. Mogę powiedzieć tylko tyle – wierzcie w siebieSasza Pokhilko po zdobyciu Kilimandżaro

Czy to oznacza że każdy niepełnosprawny musi teraz wejść na Kilimandżaro żeby udowodnić swoją wartość? Nie! Ta historia pokazuje że można przezwyciężyć każdą słabość. Oczywiście nie przyjdzie to łatwo, wymaga determinacji i charakteru ale jest to do zrobienia. 

Po więcej historii i porad podróżniczych zaglądajcie na naszego bloga.

Mateusz

Poprzedni artykułOdzyskaj odszkodowanie
Następny artykułJak znaleźć pracę będąc niepełnosprawnym?
Cześć, mam na imię Mateusz. Na “NaRencie.pl” zajmuję się pisaniem artykułów i tworzeniem materiałów video. Poruszam tematy które są mi najbardziej bliskie. Po pierwsze sport, ponieważ jestem zawodnikiem Widzewa Łódź AMP Futbol a piłka nożna to moja największa pasja od najmłodszych lat. Po drugie podróże, ponieważ jestem absolwentem studiów na kierunku Turystyka i Rekreacja na Uniwersytecie Łódzkim. Ponadto przeżyłem fantastyczną przygodę, pracując jako pilot wycieczek do Włoch dla jednego z największych biur podróży w Polsce. Często odnoszę się też do innych tematów związanych z rynkiem pracy, edukacją oraz wszystkim innym czego doświadczyłem. Sam jestem niepełnosprawny od urodzenia, dlatego doskonale znam wszystkie minusy ale także i plusy z tym związane. Staram się dostrzegać rozwiązania, nie problemy. Taką też narrację przyjmuję w tworzonych przeze mnie treściach. Do wielu spraw podchodzę z dystansem. Cenię sobie poczucie humoru. Zachęcam do śledzenia moich wpisów i filmów a także do komentowania. Chętnie poznam Wasze opinie i porozmawiam z tymi z Was którzy będa mieli na to ochotę :)