Ostatnio polecałam gry, które są ogólnodostępne na rynku, a które można zaadaptować na potrzeby osób z  niepełnosprawnościami. Możecie o nich przeczytać tu: Pomysły na prezent dla dzieci z niepełnosprawnościami – cz. I Gry

Dziś przyjrzymy się zabawkom…elektrycznym.

ELEKTRONICZNE PIÓRO ALBIK

Coś z wyższej półki cenowej. 

Pióro Albik to podstawa niezbędna do korzystania z serii książeczek 'Czytaj z Albikiem’. Zabawka przeznaczona jest zarówno dla przedszkolaków, uczniów szkoły, a z pewnością zainteresuje również niejednego nastolatka czy dorosłego. Wszystko bowiem zależy nie od samego pióra, a wyboru książki.

Jak  to działa?

Pióro należy 'sparować’, przy pomocy komputera, z zakupioną książeczką. Albik wówczas  uruchamia ukryte kody w kartach książki przy pomocy sensora optycznego. Po ich dotknięciu można usłyszeć np dźwięki ulicy, ciekawostki przyrodnicze, dialogi bohaterów, piosenki, zagadki lub rozwiązać test.

Dla kogo?

Zestaw przeznaczony jest dla dzieci i młodzieży w każdym wieku, także dla tych, które nie potrafią jeszcze czytać, bo właśnie dzięki  Albikowi mogą same odsłuchać informacje zawarte w książce. Jest to również znakomite rozwiązanie dla dzieci z opóźnieniem mowy, które dopiero zaczynają uczyć się rozmaitych słów. 

Pośród wielu Książeczek kompatybilnych z Albikiem znajdziemy zarówno te dla młodszych dzieci, jak i starszych.

Dla młodszych szczególnie polecamy: 'Codzienne Czynności’ – przepełnione bardzo łatwymi quizami, wesołymi piosenkami i krótkimi historyjkami.

Dla średniaków: 'Transport’, który zabierze nas zarówno na lotnisko, dworzec, ruchliwą ulicę, jak i plac budowy oraz pięknie wydany “Świat Zwierząt”

Dla starszych dzieci: 'Słownik języka angielskiego’ w którym można znaleźć ponad 1000 haseł podzielonych na 11 rozdziałów tematycznych oraz “Wszechświat” z ogromną ilością informacji o kosmosie. Również tych historycznych. 

Z miesiąca na miesiąc pozycji przybywa. Obecnie pojawiły się również puzzle, którymi działa Albik, a nawet gry i mówiące naklejki.

Uwaga: Możemy kupić pióro z książką. Można też nabyć osobno samo pióro i osobno poszczególne książeczki. 

Albik sprawdzi się zarówno u dzieci mówiących, jak i niemówiących. Nada się dla dzieci nawet z dużą niepełnosprawnością ruchową. Do samodzielnego korzystania wystarczy zaledwie sprawna jedna ręka. A przy pomocy innej osoby może być używana z powodzeniem nawet przez osobę o dużej niepełnosprawności ruchowej.

Seria ma ogromny walor edukacyjny. Zachęca do nauki nawet tych, którzy niekoniecznie ją kochają. Uczy uważnie słychać treści i zadawanych pytań. Wspomaga koncentrację.

Plusy:

– kupuje się jedno drogie pióro, a później książeczki które są już w niewiele wyższej cenie niż tradycyjne, papierowe.

– zabawka posłuży przez wiele lat, bowiem najprostsze książeczki nadadzą się już dla dwulatków, a bardziej skomplikowane nawet dla nastolatków i dorosłych

– posiadają ogromny walor edukacyjny

– nauka przez zabawę

– można bawić się w słuchawkach, wówczas nikt poza użytkownikiem nie słyszy dźwięków wydawanych przez Albika

– zabawa na wiele godzin

– bardzo trwałe, grube, solidnie wykonane książeczki i niezniszczalne pióro (przeżyło u nas już dużo wypadków)

Minus:

– cena (pióro kosztuje około 160złotych, książeczki od 30 do 60 złotych)

– konieczność 'parowania’ pióra z książką poprzez komputer, co dla niektórych może stanowić techniczny  problem

Cena Albika: około 160 zł

Cena Książeczek : 30-60 zł

POJAZD WALTZER CAR

I jeszcze wyższa półka cenowa. Waltzer Car. To elektroniczny jeździk, który mi osobiście przypomina połączenie odkurzacza automatycznego z samochodzikiem w wesołym miasteczku. To taka mniejsza alternatywa dla zabawkowego samochodu elektrycznego, z tą różnicą że świetnie zachowuje się na podłodze w domu, a nie przejedzie ani centymetra po trawie czy drodze bez asfaltu.

Waltzer Car ma 70 cm średnicy, otoczony jest gumą amortyzującą jakiekolwiek kolizje, ma pasy bezpieczeństwa i dwa joysticki. Jeden odpowiada za jazdę przód – tył, drugi prawo- lewo

Dodatkowo sprzęt ma dołączony pilot sterowania dla opiekuna, który może zahamować czy wykręcić pojazd, mimo działań podejmowanych przez dziecko.

Waltzer Car ma również wmontowany głośnik z rozmaitymi melodyjkami i światełka, które po ciemku tworzą iście dyskotekowy nastrój.

Na szczęście jedno i drugie da się łatwo wyłączyć, co jest bardzo cenne w przypadku osób z nadwrażliwościami czy epilepsją.

Siedzisko jest dość wygodne i w przypadku dziecka poniżej 100 cm pozwala zachować całkiem niezłą pozycję. U starszych dzieci już kąt w nogach 90% jest niemożliwy . Można więc domowymi metodami podwyższyć sobie siedzisko. U nas znakomicie spisały się zwykłe kostki do jogi, które sprawiły, że siedzenie było wyższe, więc i pozycja lepsza.

Dla dzieci, które mają większe problemy z samodzielnym siedzeniem można włożyć wkładkę np. tomato sitter z kamizelką.

Zabawka w znakomity sposób uczy koordynacji ruchów. To również fantastyczna baza startowa do naszej przygody z wózkiem aktywnym. Mimo, że jest w nim inny mechanizm działania, koordynacja ruchów i umiejętność pokonywania przeszkód zdobyta na Waltzer Car sprawia, że łatwiej dziecku opanować poruszanie się wózkiem.

Waltzer Car to też pewien rodzaj niezależności, której dzieciom z niepełnosprawnościami ruchowymi, szczególnie tym niechodzącym, bardzo brakuje.

No a o znakomitej zabawie, już chyba wspominać nie trzeba.

Plusy:

– idealny do nauki koordynacji ruchów

– daje poczucie upragnionej

– pilot do sterowania przez opiekuna

– niewielkie gabaryty

– miękka guma zabezpieczająca dziecko przed zderzeniem, a meble przed zniszczeniem

– możliwość włączenia i wyłączenia światła i dźwięku

– możliwość dostosowania pojazdu do stopnia niepełnosprawności w warunkach domowych

– dość wytrzymały akumulator

Minusy:

– jeździ tylko po twardym gruncie

– jest drogi

– niedostępny w Polsce – można sprowadzić go z UK, bądź kupić z drugiej ręki

Ważna uwaga: sprzęt jest produkowany w UK, ma więc inną wtyczkę. Niezbędny jest zakup przejściówki w celu ładowania.

Filmik Olinka z przejażdżki Waltzer Car:

Filmik znaleziony na YouTubie (ogólnodostępny) :

I oficjalny filmik producenta:

SYMFONIA – B.TOYS

I też niemała inwestycja…. choć warta swojej ceny. Wyjątkowa zabawka z profesjonalnie nagranymi dźwiękami poszczególnych instrumentów orkiestry. Dziecko może stać się dyrygentem i kompozytorem. 

Zabawka ma wgranych 15 znanych utworów muzycznych takich jak “Dla Elizy”, “V Symfonia” czy “Marsz Gladiatorów”. Ustawiając na pulpicie poszczególne figurki instrumentów, sami decydujemy jak będzie brzmiała ów melodia, bowiem instrument zaczyna wygrywać swoją partię w danym utworze w momencie jego ustawienia na pulpicie.

Do dyspozycji  mamy 13 różnych instrumentów: trąbkę, flet, klarnet, tubę, bęben, talerze perkusyjne, fortepian, ksylofon, akordeon, gitarę, skrzypce, koto i sitar. 

Instrumenty wykonane są sensorycznie, co zapewnia wyjątkowo cenne bodźce podczas zabawy.

Ponadto odstawianie instrumentów wymaga od dziecka doboru kształtów i kolorów.

Co więcej samo ustawienie instrumentów na pulpicie, a później ich odstawienie ćwiczy motorykę i usprawnia pracę rączek. 

Zabawki mogą używać też osoby niewidome. Kształt instrumentu w dłoni przekłada się na efekt audio. 

Genialna zabawka już od 3 roku życia, ale z pewnością zajmie na długie godziny również starsze dzieciaki. 

Poprzedni artykułPomysły na prezent dla dzieci z niepełnosprawnościami – cz. I Gry
Następny artykuł17 listopada Światowy Dzień Wcześniaka
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.