Wyższy próg podatkowy, zmiany w zasadach płacenia składki zdrowotnej, czy podniesienie kwoty wolnej od podatku to tylko część zmian podatkowych, które wchodzą w życie od 1 stycznia 2022 roku w ramach „Polskiego Ładu”.  Według obietnic Rządzących, czeka nas historyczna obniżka podatków. Ale czy wszyscy na tym zyskają? Co z osobami z niepełnosprawnościami? Czy ich interesy również zostały zabezpieczone, czy niestety ponownie o tej grupie społecznej zapomniano?

Od 1 stycznia 2022 roku zaczną obowiązywać nowe przepisy w ramach pakietu zmian do wielu ustaw, w tym również podatkowych, nazywanym Polskim Ładem, bądź Nowym Ładem.  Jedną ze zmian ma być kwota nieopodatkowanego dochodu. Ta wzrośnie do 30 000 złotych rocznie, a drugi próg podatkowy z 85 529 zł na 120 000 zł. Podniesienie kwoty wolnej od podatku będzie  oznaczało brak podatku u osób zarabiających płacę minimalną oraz większości emerytów. Zmiany te mają dotyczyć około 18 mln Polaków.

Brzmi optymistycznie. Jeśli patrzymy z punktu widzenia podatnika. Co jeśli patrzymy na to z punktu widzenia Organizacji Pożytku Publicznego, a zwłaszcza z punktu widzenia podopiecznego OPP, który zbiera 1% podatku?

Osoby o niskich dochodach, które jednak chętnie przekazywały swój 1% podatku osobom potrzebującym, teraz nie będą tego robić. Niestety nie zaproponowano żadnych rozwiązań, które rekompensowałyby tę zmianę podopiecznym licznych Fundacji.

– 1% podatku to nasze główne źródło finansowanie terapii córki – mówi pani Kamila, mama nastoletniej Emilki z Zespołem Downa. Podkreśla, że niestety, pomoc państwa jest znikoma. Z tytułu rezygnacji z pracy zawodowej pani Kamila otrzymuje niespełna 2 tysiące złotych na utrzymanie siebie i córki. Terapia proponowana w ramach NFZ jest niewystarczająca. Od lat cała rodzina Emilki w okresie od stycznia do maja przeprowadza istną „kampanię reklamową”, by zachęcić więcej ludzi do przekazywania procenta podatku właśnie na dziewczynkę.

– Z mojej obserwacji wynika, że bardzo dużo osób, które mają niskie dochody, chętnie dzieli się swoim procentem podatku. Może dlatego, że sami wiedzą jak każdy grosz jest ważny  – dodaje pani Ewa, mama Frania z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym.  Zauważa, że owszem osoby majętne ten 1% podatku wyższy, ale jak mówi „kropla drąży skałę”. A teraz tej „kropli” zabraknie.

– Rocznie wydajemy na terapię syna około 80 tysięcy złotych. Nie jest to kwota, którą moglibyśmy wygospodarować z domowego budżetu. Rocznie, połowa z tych pieniędzy pochodziła właśnie z 1% podatku. Bardzo wiele osób przekazywało swój procent właśnie na naszą córkę. I nie były to osoby majętne. Jednak jeśli zebrało się kilkadziesiąt, czy kilkaset osób których jeden procent podatku wynosił kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych, to kwota robiła się zadowalająca.  – dodaje pani Kamila.

Teraz obie panie martwią się skąd wezmą środki w kolejnych latach na terapię swoich dzieci. Przyznają, że zrobią wszystko by kontynuować terapię i leczenie. Ale pieniądze przekazane w ramach 1% podatku będą znacznie mniejsze niż miało to miejsce do tej pory. A i tak te środki były niewystarczające.  Obie do tej pory prowadziły aukcje charytatywne, które i tak szły z trudem.

– Takie bazarki ma teraz co drugie dziecko. Ciężko się przebić. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób zdobędę chociażby przez naszą licytację środki, które będą teraz znacznie mniejsze w ramach 1% podatku. Ludzie powoli mają dość wszechobecnych aukcji, zbiórek, próśb i apeli. To pokazuje skalę problemu. Praktycznie każda osoba z niepełnosprawnościami nie ma środków wystarczających do pokrycia kosztów terapii i sprzętów. Teraz tych pieniędzy będzie jeszcze mniej. A ceny w ośrodkach terapeutycznych galopują z miesiąca na miesiąc. Godzina zajęć często dochodzi już do 180-200 złotych. – dodaje mama Emilki.

Naprzeciw podopiecznym OPP chciał wyjść między innymi Krzysztof Kwiatkowski. Zaproponował zwiększenie z 1% do 1,2% z PIT na rzecz OPP. Niestety rozwiązanie to, choć poparte przez część polityków, nie znalazło uznania wśród Rządzących.

Poprzedni artykułJedyna niepełnosprawność jaka istnieje to złe nastawienie” – Rozmowa z Janem Melą
Następny artykułNie musisz wrzucać do puszki WOŚP! Wiesz dlaczego?
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.