Od poczęcia walczę nie tylko o Olinka życie, ale też jakość tego życia. Początkowo wszelkie siły skupiałam na tym, by pozostał z nami. Później, by mimo choroby i niepełnosprawności mógł być samodzielnym, niezależnym człowiekiem. I walczę o to nadal. Jednak na prowadzenie wyszło marzenie, aby mimo swoich deficytów, był osobą szczęśliwą. Banalne. Każdy rodzic chce tego dla swojego dziecka. A jednak to szczęście może być znacznie trudniejsze do zaznania w przypadku niepełnosprawności. Szczególnie tak złożonej jak jego. Marzę, by nie był piętnowany. By nie czuł się „inny”- w znaczeniu „gorszy”. Tę różnice między sobą a zdrowymi rówieśnikami będzie dostrzegał i z pewnością będzie  miał świadomość, że ta „odmienność” nie jest dla niego korzystna. Już zauważa swoje dysfunkcje. Zaczyna złościć się na swoje nogi, i stosownie do swojego wieku uważać, że go „nie słuchają”. Już zaczyna się bunt na rehabilitację, bo „ćwiczę a cały czas nie chodzę”. Ale chcę, by mimo tych wszystkich trudności potrafił spojrzeć przychylnie na swoją niepełnosprawność. Ona jest. Nie minie z dnia na dzień. Ba, zawsze będzie w jego życiu. Mózgowe Porażenie Dziecięce to schorzenie, z którym żyje się całe życie. Nie ma cudownego leku, który wyleczy. Nie ma idealnej operacji, która sprawi że wyzdrowiejemy z porażenia. Możemy ćwiczyć, robić zabiegi operacyjne poprawiające stan ortopedyczny, używać sprzętu wspomagającego. Ale porażenia nie wyleczymy nigdy.

Dlatego postanowiłam oswajać go z tą niepełnosprawnością stosownie do jego wieku i możliwości zrozumienia problematyki. A jednocześnie nie demonizować problemu. Próbuję zaszczepić mu od pierwszych tygodni życia spojrzenie na siebie przez pryzmat pewnej wyjątkowości, umacniać w nim poczucie własnej wartości, pokazać, że jest wiele osób z niepełnosprawnościami na świecie, a każda z nich ma inne oblicze.

W naszym przypadku pomocne są między innymi zabawki, dzięki którym możemy pokazać, że takich wyjątkowych osób jest wiele. I na ulicy, i w telewizji i…wśród ukochanych bohaterów.

Przyznam, że kiedy widzę zabawkę pokazującą jakieś oblicze niepełnosprawności, staram się ją kupić. Tak zwyczajnie. Bez  nachalnego wskazywania i poruszania tematu: 'zobacz ten ludzik jeździ na wózku tak jak Ty’. Nie. Wplatam te ludziki wśród inne 'zdrowe’. Po prostu – jeden jeździ na wózku, a drugi nie. 

Ogromnie mnie cieszy, że od kilku lat możemy obserwować sporo propozycji takich zabawek zarówno od małych, rodzimych firm, jak i wielkich koncernów. 

Inspiracją do  produkcji ”zabawek  z niepełnosprawnościami” na szeroką skalę była akcja na Facebooku „Toy Like Me”. 

Autorkami kampanii były trzy matki dzieci z dysfunkcjami: dziennikarka Rebecca Atkinson, niesłysząca pisarka Melissa Mostyn i Karen Newell, konsultantka ds. zabaw dziecięcych. Chodziło o to, by rodzice i opiekunowie z całego świata, używając hasztagu #toylikeme przesyłali zdjęcia zabawek nawiązujących do niepełnosprawności. Okazało się, że na rynku na całym świecie jest zaledwie kilka zabawek skromnie nawiązujących do poruszanej tematyki. Inicjatorki akcji zaczęły więc własnoręcznie przerabiać zabawki na te z pewnymi „dysfunkcjami”: dorobiły im znamiona, skonstruowały wózki inwalidzkie, dorobiły aparaty słuchowe. Początkowo zainteresowały jedynie jedną firmę Makies, która zaczęła drukować na drukarkach 3D zabawki poruszające się o kulach, bez kończyn, czy z przebarwieniami na skórze. Zabawki były drogie, a mimo to znalazły grono odbiorców, zarówno wśród dzieci z niepełnosprawnościami, jak i wśród zdrowych rówieśników, których rodzice chcieli w ten sposób uwrażliwić na wszelkie oblicza odmienności. Szczęśliwie, za namową inicjatorek kampanii, w ślad za firmą Makies poszły inne, duże i popularne na całym świecie koncerny:

Mattel, Lego czy Playmobil.

Efekt, w moim odczuciu jest mocno zadowalający. „Zabawek z niepełnosprawnościami” z roku na rok przybywa A ich widok na sklepowych półkach, powoli przestaje szokować małych konsumentów.

Poniżej kilka przykładów:

  • LEGO CITY 60154 City Town Przystanek Autobusowy (zestaw zawiera ludzika – postać kobiety na wózku inwalidzkim)
  • LEGO CITY 60134 Fun In The Park (zestaw zawiera ludzika – postać chłopca na wózku inwalidzkim)
  • PLAYMOBIL 6663 Dziecko Na Wózku Inwalidzkim (figurka dziewczynki na wózku inwalidzkim w kolorowym gipsie/ortezie na nodze i ręce)
  • HOT WHEELS WHEELIE CHAIR (wózek inwalidzki jeżdżący równie szybko jak tradycyjne samochody wyścigowe marki Hot Wheels)
  • MATTEL BARBIE FASHIONISTAS NR 132 (lalka Barbie na wózku inwalidzkim)
  • MATTEL BARBIE FASHIONISTAS NR 135 (lalka Barbie z bielactwem)
  • MATTEL BARBIE FASHIONISTAS NR 121 (lalka Barbie z protezą)
  • MATTEL BARBIE FASHIONISTAS NR 150 (lalka barbie bez włosów)

Uważam, że tego typu zabawki to znakomita terapia dla niepełnosprawnych dzieciaków. Ale to również ogromna możliwość edukacji i uwrażliwiania zdrowej części społeczeństwa, I to w tak przyjemny sposób, jak przez zabawę.

Jak Wam się podobają „niepełnosprawne zabawki”? A może znacie jeszcze inne, które wpisują się w nurt kampanii #toylikeme?

Już niebawem podzielę się z Wami kilkoma innymi sposobami na oswajanie „wyjątkowości” u dzieci. Szczęśliwie, jest w czym wybierać.

Poprzedni artykułWózkiem na plażę? To możliwe!
Następny artykułPiękny, bezpieczny i prosty w utrzymaniu ogród w 5 krokach
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.