Ośrodki dla niepełnosprawnych prowadzone przez Kościół, i rekwirowanie spadku osób niepełnosprawnych przez tę samą instytucję. Postęp nauki o człowieku i jednoczesna wiara, że niepełnosprawność wynika z grzechu, bądź złego prowadzenia się w życiu. Coraz większe doświadczenie medyków i zabobonne praktyki. Ogrom dekretów i praw wspomagających osoby z niepełnosprawnościami i jednoczesny zakaz pokazywania się w miejscach publicznych. Czasy nowożytne były niezwykle przewrotne, niejednorodne i często niemniej szokujące niż wieki średnie i starożytność.

Kościół a niepełnosprawni i chorzy

W czasach nowożytnych  powstają pierwsze słynne miejsca opieki, które dają impuls kolejnym. Jednymi z najbardziej znanych było zgromadzenie Braci Miłosierdzia założone przez Jana Bożego w zakonie bonifratrów w Granadzie. Bonifratrzy bardzo mocno związani byli z opieką nad osobami chorymi i niepełnosprawnymi. Otworzyli wiele ośrodków pomocy w całej Europie. Do Polski dotarli w 1609 roku do Krakowa. Bogaty kupiec Valerian Montelupi zapisał zakonowi kamienicę u zbiegu ulic św. Jana i św. Marka. Tam bonifratrzy założyli swój pierwszy szpital, składający się z dwunastu łóżek. Ważnymi innymi ośrodkami były między innymi Zgromadzenie Sióstr Szarytek we Francji czy Aleksjowie w klasztorze w Kolonii.

O ile w XVIII wieku w krajach katolickich duchowni sprawowali opiekę i nadzór nad wszystkimi szpitalami i ośrodkami dla niepełnosprawnych, o tyle w krajach protestanckich zadanie to było powierzone nie tylko związkom religijnym, ale też stowarzyszeniom charytatywnym i osobom prywatnym. Nad tymi instytucjami nadzór sprawowało państwo. 

Prawa osób z niepełnosprawnościami

W czasach nowożytnych ogromny nacisk jest na rozwój rozmaitych dziecin nauki, a głównie tych związanych z człowiekiem. Rozwija się medycyna. Po raz pierwszy zostaje odróżniona choroba psychiczna od niepełnosprawności intelektualnej. Warto podkreślić, że do XIV wieku osoba chora psychicznie była sądzona jak osoba zdrowa. Jedyną osobą, która mogła ja ułaskawić, był władca. W niektórych rejonach kary dla osób obłąkanych były lżejsze. Na przykład w Wielkim Księstwie Litewskim z końcem XVI wieku osoby niepoczytalne prewencyjnie były pilnowane przez straż. A jeśli mimo tego dopuszczali się przestępstwa podlegali łagodniejszej karze. Na przykład za zabójstwo groził rok i sześć niedziel więzienia. Dopiero XVII wiek przyniósł pierwsze podręczniki medycyny sądowej i powoli zaczęto brać pod uwagę niepoczytalność skazanych. Co ciekawe  w wielu miejscach nie tylko osoby z zaburzeniami psychicznymi nie podlegały karze, ale również depresja była okolicznością łagodzącą.

Osoby niepełnosprawne, zwłaszcza osoby z niepełnosprawnością intelektualną jak i głuchotą, w niektórych krajach były pozbawione praw (dziś zwanych obywatelskimi) . Na przykład w Hiszpanii, Francji i we Włoszech uważano, że jeśli osoba nie jest w stanie mówić (logicznie) i pisać, to nie może o sobie decydować o sobie, a także dziedziczyć majątku. Wielu rodziców puszczało więc swoje głuchonieme pociechy do szkoły nie dlatego, by je wyedukować, a dlatego by nauczyły się mówić. Inni rodzice znów przekupywało Kościół wynagradzając zezwolenie na dziedziczenie sowitą zapłatą, bądź przekazaniem instytucji kościelnej swojej nieruchomości.

Przerażające eksperymenty medyczne

Osoby pozbawione praw poddawano również rozmaitym eksperymentom medycznym. Nie mogli liczyć na obronę, a ich przeciwstawianie się było lekceważone. I tak na przykład głuchotę leczono stymulacją prądem, przystawianiem pijawek do szyi, czy przebijaniem błon bębenkowych. Testowano również stopień zakażalności chorób związanych z oczami, eksperymentując na niewidomych dzieciach. Uznawano, że nawet jeśli w wyniku eksperymentu się zakażą, to i tak nie stracą wzroku, bo i tak nie widzą. Skazywano te dzieci często na długie tygodnie cierpień i walk ze świadomie przeniesionymi chorobami. A samym lekarzom i naukowcom nie tyle zależało na wyleczeniu pacjentów, co na sławie i pieniądzach związanych z ich eksperymentami.

Niepełnosprawni jako źródło rozrywki

W czasach nowożytnych dalej osoby z niepełnosprawnościami były ozdobą dworu. Zwłaszcza upodobano sobie karły. Im więcej karłów i innych nieoczywistych postaci na swoim dworze miano, tym uchodziło się za bogatszą osobę. Obok karłów zatrudniano z lubością Maurów i Murzynów, a także błaznów, obłąkanych, akrobatów i olbrzymów.  Byli oni nie tylko rozrywką, ale też pracowali jako służba: nosili tren sukni za damą, broń za władcą, a także trudnili się włókiennictwem, byli szewcami i krawcami dworskimi. Nierzadko też wyjeżdżali w dalekie podróże ze swoimi panami.

Jednocześnie do XIX wieku, a nawet w niektórych miejscach do początku XX wieku, organizowano specjalne wystawy, na których można było oglądać osoby z niepełnosprawnościami wszelakimi. Pokazy te odbywały się głównie na jarmarkach, festynach i rozmaitych kiermaszach.

Nowe postrzeganie niepełnosprawności

Jednak wciąż widać dualizm. Odrzucanie i piętnowanie osób z niepełnosprawnościami idzie równolegle z postępem nauki i dostrzeganiem praw tych osób. Dzięki temu osoby niepełnosprawne mogły być pod opieką specjalistów, między innymi pedagogów. Zaczęto również reformować szpitalnictwa dla osób chorych psychicznie. Początek tej reformy przypada na 1792 rok we Francji, gdzie Filip Pinel, który prowadził dwa zakłady psychiatryczne, apelował o godne traktowanie osób z niepełnosprawnością. To on również rozpoczął formę terapii grupowych oraz poprzez pracę. Do czasów reformy pacjenci byli izolowani, często mieli też krępowane ruchy. Jego postulaty zmieniły postrzeganie i traktowanie osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. W tym samym czasie w Anglii powstał wzorowy szpital dla psychicznie chorych i upośledzonych umysłowo „York Retreat”. Zabraniano w nim niegodnego traktowania pacjentów, a cały zatrudniony w szpitalu personel był niezwykle tolerancyjny, uprzejmy i pomocny. Zajęcia w obu ośrodkach odbywały się w przyjaznej atmosferze, często na świeżym powietrzu.

Zmieniły się też kwestie ustawodawcze. Zaczęto dostrzegać, że państwo powinno wspierać niepełnosprawnych obywateli. Pojawiły się pierwsze prawa i ustawy. Jedną z pierwszych tego typu ustaw był „Statut litewski” , który został wydany w Polsce przez Zygmunta Starego. Z kolei w ustawie z 1638 roku ustanawiano opiekunów dla osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi dając im jednocześnie prawo do zarządzania majątkiem podopiecznych. Także w Rosji pojawiły się pierwsze uregulowania prawne dotyczące osób niepełnosprawnych. Katarzyna II w 1775 roku  wydała  odgórny nakaz opiekowania się ludźmi z niepełnosprawnościami zarówno fizycznymi, jak i intelektualnymi. Z kolei w Anglii powstały dekrety pod  nazwą „Elżbietańskich Ustaw o Opiece nad Ubogimi”. Ustawy nakładały na każdą parafię obowiązek opodatkowania swoich parafian, by zebrane fundusze przekazać osobom potrzebującym. Przez osoby potrzebujące rozumiano zarówno te urodzone jako niepełnosprawne, jak i te z nabytą niepełnosprawnością. Obejmowała też osoby chore oraz żołnierzy i żeglarzy inwalidów, którzy należeli do danej parafii. Następna była Ustawa Oświatowa wprowadzona w  1870 roku, która spowodowała, że zaczęto kształcić niektóre z dzieci z niepełnosprawnością intelektualną.

Czasy nowożytne niosą za sobą też postęp w dziedzinie ortopedii i chirurgii. Zaczęto produkować protezy i gorsety dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. Były coraz powszechniej dostępne, w przeciwieństwie do wcześniejszych czasów.

Szokująca postawa Stanów Zjednoczonych

I kiedy wydawałoby się, że wszystko zmierza ku większej akceptacji osób z niepełnosprawnościami i chęci pomocy tej grupie społecznej, w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych w różnych miastach zostają uchwalone przepisy zwane „Ugly Law” czyli „Prawo o Brzydocie”.  Od tej pory osoby żebrające oraz  z widocznymi niepełnosprawnościami nie mają prawa przebywać w przestrzeni publicznej, gdyż godzą w poczucie estetyki oraz mogą wystraszyć bądź zniesmaczyć zdrowych obywateli. Złamanie nakazu przebywania w izolacji groziło karze grzywny a nawet więzieniem w wymiarze równie surowym co za kradzież mienia. .Ciężko w to uwierzyć, ale prawo to obowiązywało w Stanach aż do 1974 roku. Ostatni przypadek próby egzekwowania „Brzydkiego Prawa” było  w Omaha w stanie Nebraska. Aresztowany bezdomny mężczyzna miał widoczne blizny i ślady na ciele. Sędzia Walter Cropper zauważył, że nie ma definicji brzydoty. I postępowanie karne wymagałoby udowodnienia, że ktoś jest brzydki. Efektem końcowym było to, że prokurator Gary Bucchino nie wniósł zarzutów uznając, że owszem prawo obowiązuje, ale oskarżony nie spełnia definicji.  

Jak widać historia niepełnosprawności jest zaskakująca, a wykluczanie osób z niepełnosprawnościami objęte prawem, miało miejsce jeszcze całkiem niedawno.

A już niebawem przyjrzymy się niepełnosprawności w XX wieku. Zapraszamy!

Poprzedni artykułNiepełnosprawność wrodzona – perspektywa dziecka
Następny artykułDwunastolatka z Zespołem Downa zachwyca talentem malarskim
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.