Już za kilka miesięcy wiele osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich ruszy z kampanią promującą przekazywanie 1%. Z roku na rok coraz więcej podatników decyduje się na przekazanie swojego procenta na OPP. Niestety, nie wszyscy. Często wynika to z niewiedzy oraz wątpliwości dotyczących rozdysponowania 1% podatku.  

Jakie są najczęstsze obaw i wątpliwości? Przedstawiamy je poniżej. Postaramy się także  obalić pewne mity i…przedstawić fakty.

Gotowi?

MIT nr 1 – „Jeśli przekażę 1% podatku, to o tyle mniej będę miał pieniędzy na koncie”.

FAKT – 1% jest procentem z podatku, który musimy i tak zapłacić. Bez względu na to czy przekażemy go osobie potrzebującej lub organizacji, czy nie wypełnimy pola dotyczącego 1% – zapłacimy tyle samo podatku. Jednym słowem – przekazanie 1% NIC NIE KOSZTUJE! To jedynie wskazanie na jaki cel chcielibyśmy przeznaczyć część pieniędzy, które i tak zostaną nam „odebrane” w postaci podatku. Jeśli nie podarujesz nikomu tego 1%, wtedy cały twój podatek trafia do budżetu państwa.

MIT nr 2 – „Mój 1% podatku to zaledwie kilka złotych, nie opłaca się przekazywać”

FAKT – nic bardziej mylnego! Dla organizacji, czy podopiecznego Fundacji, która ma otrzymać jeden procent, każdy grosz jest na wagę złota. Potrzeby są tak ogromne, że nie ma znaczenia czy podatnik zarabia miliony, czy najniższą krajową. Każda złotówka jest potrzebna i każda z pewnością będzie dobrze wykorzystana. Wystarczy, że kilkadziesiąt czy kilkaset osób, która ma minimalny 1% przekaże pieniądze i…uzbiera się piękna kwota.

MIT nr 3 – „Nie przekażę 1%, bo nie chcę ujawniać ile zarabiam”

FAKT – podopieczny Fundacji widzi na swoim koncie tylko i wyłącznie przekazaną kwotę i informację, że wpłynęła z Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy. Nie ma więc możliwości dotarcia do informacji, kto przekazał swój 1%. Podatnik może być spokojny, nikt nie pozna jego danych ani dochodów. Niestety, w związku z tym podopieczny Fundacji i jego rodzice nie mogą podziękować osobie, która przekazała swój procent, mimo że bardzo by chcieli. Wszystko jest w pełni anonimowe.

MIT nr 4 – „Z pieniędzy, które są przekazane w ramach 1% można korzystać od razu po rozliczeniu PIT”

FAKT – pieniądze na subkonto podopiecznego trafiają dopiero w listopadzie. Dlatego zwykle akcja promująca 1% trwa do końca kwietnia (czyli do końca okresu rozliczeniowego), podziękowania dla anonimowych darczyńców pojawiają się na przełomie listopada i grudnia, gdy podopieczny ma zaksięgowane pieniądze na subkoncie, a …od stycznia znów zaczyna się „walka” o 1%..

MIT nr 5 – „pieniądze z 1% są wypłacane podopiecznemu/opiekunowi bezpośrednio na konto”

FAKT – pieniądze z 1% znajdują się na subkoncie podopiecznego Fundacji. Osoba fizyczna nie ma do nich żadnego dostępu. To Fundacja kontroluje wszystkie wydatki.

Zazwyczaj wygląda to tak, że podopieczny kupuje sprzęt, leki, bądź opłaca terapię z własnych pieniędzy i wysyła FV do Fundacji. Ta po zapoznaniu się z przesłanym dokumentem i po przeanalizowaniu celowości zakupu – decyduje się (bądź nie) przekazać pieniądze z subkonta na konto prywatne podopiecznego w dokładnie takiej kwocie, na którą jest FV. Co więcej jeśli na subkoncie nie ma środków, nie można w żaden sposób takiej faktury zrefundować.

MIT nr 6 – „za pieniądze z 1% można dostatnie żyć”

FAKT – pieniądze na subkoncie podopiecznego, w tym te z 1%, są szczegółowo rozliczane przez fundacje i refundują jedynie te wydatki, które są ściśle związane z chorobą właściciela subkonta: leki, terapia, sprzęty rehabilitacyjne, wizyty lekarskie itp. Wszystkie wydatki takie jak ewentualne wakacje (na które naprawdę nie stać większości podopiecznych), samochód, mieszkanie, ubranie, jedzenie są pokrywane tylko i wyłącznie z własnej kieszeni.

MIT nr 7 – „po co zbierać 1% lub prosić o darowiznę, jeśli jest się podopiecznym Fundacji i Fundacja sponsoruje leczenie podopiecznego”

FAKT – Fundacja tak naprawdę podopiecznemu nie daje nic więcej niż nr subkonta i logo. Czasem organizuje warsztaty, spotkania, pomaga w nawiązaniu kontaktu z lekarzami, ale nie „sponsoruje”. Pieniądze zebrane na subkoncie pochodzą tylko i wyłącznie z 1%, imprez charytatywnych, które podopieczny sam organizuje, czy z darowizn o które podopieczny i jego rodzina sami zabiegajś. To ile znajduje się na subkoncie podopiecznego zależy tylko i wyłącznie od ciężkiej pracy i wielkich serc darczyńców. Fundacja nie „daje” pieniędzy swoim podopiecznym. Istnieje możliwość otrzymania w niektórych fundacjach jednorazowej zapomogi finansowej raz na kilka lat, na np. kwotę 1 tysiąca złotych. Jednak taką zapomogę jest niezwykle ciężko dostać i jest przyznawana bardzo rzadko.

MIT nr 8 – „jeśli chcę przekazać 1% podatku to znacznie dłużej poświęcę na wypełnienie PITu”

FAKT – wypełnienie dodatkowej rubryki 1% to dosłownie minuta. Wystarczy podać nr KRS Fundacji, cel szczegółowy i kwotę 1% podatku, którą bardzo łatwo obliczyć. Dla podatnika to minuta, dla podopiecznego to często szansa na życie. A jaka satysfakcja, że można było bez ponoszenia żadnych kosztów komuś pomóc?

MIT nr 9 – „nie znam nikogo komu można przekazać 1%”

FAKT – organizacji i osób, które potrzebują pomocy są setki tysięcy… Wystarczy pójść do najbliższego sklepu by natknąć się na apele z ulotkami, wejść na FB i zapytać znajomych czy ktoś potrzebuje wsparcia, czy wyszukać w internecie nazwy Fundacji z numerem KRS. I gotowe!

MIT nr 10 – „i tak pewnie nikt nie wypełnia pola 1%”

FAKT – na szczęście wypełnia go coraz więcej osób, obecnie 50%. Jeszcze kilka lat temu było to 47%… Z roku na rok świadomość społeczeństwa i chęć pomocy rośnie. Jeśli nie wypełnimy pola 1%, to te pieniądze i tak zostaną nam „zabrane” i trafią do …skarbu państwa. 

MIT nr 11- „nie pracuję, jestem na emeryturze, nie mogę przekazać 1%…”

FAKT – każda osoba, która ma jakikolwiek dochód może przekazać swój 1% podatku. Osoba pracująca, emeryt, osoba utrzymująca się z najmu mieszkań itp.

Mamy nadzieję, że rozjaśniliśmy Wam trochę tematykę 1% i rozwialiśmy obawy dotyczące przekazywania 1%. Jeśli nie – dajcie znać. Wszystko wyjaśnimy. A może spotkaliście się jeszcze z jakimiś ciekawymi mitami dotyczącymi przekazywania procenta podatku? Podzielcie się koniecznie!

Poprzedni artykułNiepełnosprawni sportowcy na Igrzyskach Olimpijskich
Następny artykułJak skutecznie zbierać 1% podatku?
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.