Strona główna Poradnik opiekuna Ktoś kogoś robi w balona, czyli niejasności dotyczące 1% podatku za rok...

Ktoś kogoś robi w balona, czyli niejasności dotyczące 1% podatku za rok 2020

Zaledwie kilka dni temu rozpoczęło się księgowanie 1% podatku za rok 2020 na subkontach podopiecznych wielu fundacji w Polsce. I podobnie jak rok temu w większości fundacji podopieczni na swoich profilach widzą jedynie zebraną kwotę oraz informację, że przelew pochodzi od Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy. Większość, bo jak się okazuje są wyjątki…

2917
0

Zaledwie kilka dni temu rozpoczęło się księgowanie 1% podatku za rok 2020 na subkontach podopiecznych wielu fundacji w Polsce. I podobnie jak rok temu w większości fundacji podopieczni na swoich profilach widzą jedynie zebraną kwotę oraz informację, że przelew pochodzi od Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy. Większość, bo jak się okazuje są wyjątki…

Jeszcze kilka lat temu podopieczni wielu (bo nie wszystkich) fundacji, którzy zbierali 1% podatku, mieli spory dostęp do danych osób, które zdecydowały się przekazać część swojego podatku. Oczywiście, jeśli podatnicy wyrazili na to zgodę. Z łatwością można było więc zidentyfikować, czy wszystkie deklarowane środki trafiły na subkonto, a w przypadku ich braku można było dociekać w Fundacji bądź Urzędzie Skarbowym dlaczego pieniądze nie znalazły się na wskazanym koncie. Czasem problem wynikał z błędu samego podatnika, czasem z pomyłki urzędnika, bądź pracownika konkretnej fundacji. Podopieczni jednak mieli pełną transparentność wpłat. To niosło dodatkową korzyść – każdy mógł podziękować swojemu darczyńcy i poprosić o wsparcie w kolejnym roku.

Kilka lat temu zniesiono możliwość przekazywania podopiecznym fundacji informacji o podatniku zasłaniając się RODO. Nawet jeśli osoba przekazująca swój 1% zaznaczyła w rozliczeniu PIT, że wyraża zgodę na przekazywanie jej danych osobowych, te nigdy nie trafiały do beneficjentów 1%. Nie było już możliwości kontrolowania, czy wszystkie deklarowane przelewy dotarły, ale można było chociaż mieć względną wiedzę o miejscach, z których przekazywane były pieniądze. Przy każdym przelewie widać było nazwę Urzędu Skarbowego. I tak na przykład spodziewając się przelewu od krewnej z Kalisza, mogliśmy zerknąć na listę urzędów skarbowych, z których wpływały pieniądze z 1% i sprawdzić czy z ów Kalisza była jakaś wpłata, czy też nie. Dawało to też znakomity obraz tego, czy działania marketingowe prowadzone przez podopiecznych fundacji, były skuteczne czy nie. Czy rozdawanie ulotek w konkretnym mieście miało odzew w przekazaniu 1 % lub czy piknik urządzony w jakiejś wiosce miał później odzwierciedlenie w wypełnianiu rubryki 1% w PIT.

Ponad rok temu ta możliwość została zabrana. Podjęto decyzję o centralizacji i za przekazanie 1% podatku do wszystkich fundacji w Polsce odpowiadało Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy. To rodziło wiele wątpliwości wśród samych beneficjentów, którzy spostrzegli że pieniędzy zebrali znacznie mniej niż w latach minionych i nie mieli absolutnie żadnej możliwości dojścia kto spowodował, że deklarowane pieniądze z 1% nie dotarły pod wskazany numer subkonta. Apelowano do Ministra Finansów o zniesienie centralizacji, proszono o ujawnienie danych podatników. Politycy różnych partii opozycyjnych, przedstawiciele fundacji, rozmaite organizacje, jak również osoby prywatne apelowały do Rządu o przywrócenie dawnych zasad przekazywania danych o darczyńcach. Bezskutecznie. Proszono, by chociaż umożliwić wgląd w nazwy Urzędów Skarbowych w rozliczeniach za rok 2020. Ministerstwo Finansów na wszelkie apele odpowiadało negatywnie. I nikt nie miał nadziei, że w tym roku cokolwiek się zmieni…

Październik to zawsze gorący okres dla podopiecznych fundacji, ale również pracowników. Każdy oczekuje wpłat na swoje subkonto, a osoby pracujące w fundacjach dwoją się i troją, by księgowanie środków z 1% poszło jak najszybciej.

Co ciekawe w tym roku okazało się, że fundacje wykaz wpłat  1% z Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy dostawały w różnym odstępie czasowym. Jedne jeszcze we wrześniu, inne (jak Fundacja Dzieciom Zdążyć Z Pomocą) dopiero 7 października. W związku z tym w jednych fundacjach księgowanie 1% już dobiegło końca, w innych nawet się nie zaczęło. Co jednak uderza? W większości fundacji, tak jak deklarowano nie ujawniane są dane o podatnikach i tak jak w roku ubiegłym beneficjent 1% ma informacje jedynie o przekazanej kwocie. Bez nazwiska podatnika, bez nazwy urzędu skarbowego. Jest jednak wyjątek. Fundacja „Serce Dla Maluszka” w tym roku przedstawiła swoim podopiecznym wykaz wpłat wraz z danymi wszystkich podatników przekazujących swój 1%, którzy zaznaczyli w PIT zgodę na przekazanie danych. Jak podkreślają przedstawiciele Fundacji, są to dane, które nie naruszają RODO.

Wśród podopiecznych fundacji nastąpiła konsternacja. Na grupie na Facebooku „Poszukiwacze 1%” od kilku godzin trwa zacięta dyskusja na ten temat. Kto kogo oszukuje? Czy liczne fundacje swoich podopiecznych, mówiąc im że sami nie dostają danych od Urzędu Skarbowego? Co wydaje się wręcz nieprawdopodobne patrząc na skalę….A może Centrum Rozliczeń w Bydgoszczy nierówno traktuje rozmaite fundacje, jednym udostępniając dane, a innym nie? Może różne fundacje różnie interpretują kwestie RODO? A może nieprawidłowy przepływ informacji jest między samymi podopiecznymi i ich opiekunami?

Sytuacja wśród podopiecznych fundacji jest napięta. Wielu deklaruje chęć przejścia ze swoich fundacji do Fundacji Serce Dla Maluszka. Z pewnością w najbliższych dniach będą oni próbować wyjaśnić zarówno w swoich fundacjach, w urzędach skarbowych, jak i Ministerstwie Finansów z czego wynika dezinformacja i nierówne traktowanie podopiecznych różnych fundacji?

Na bieżąco będziemy przyglądać się sprawie i informować Was o jej rozwoju.

A czy w Waszych Fundacjach udostępniono informacje dotyczące podatników przekazujących 1% podatku? Napiszcie w komentarzu bądź w wiadomości prywatnej do naszej redakcji!

Aktualizacja 16.10. godzina 8:20 – przed wprowadzeniem RODO fundacje udostępniały częściowe dane dotyczące darczyńców 1%, które mogły sugerować kto jest podatnikiem, ale nie mówiły o tym wprost. Np. podawane było imię, początek nazwiska i miejscowość

Poprzedni artykułPowrót do zdrowia po psychicznego po amputacji i depresji
Następny artykułProwadzę zbiórkę, więc nie mam prawa normalnie żyć!
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.