W przypadku osób niepełnosprawnych, sport jest niesamowicie ważny. Pełni funkcje zarówno rehabilitacyjne jak i społeczne. Warto próbować swoich sił w sportach drużynowych, ponieważ tam spotykamy osoby o podobnych problemach do naszych. Pisałem już o ampfutbolu, dzisiaj czas na koszykówkę na wózkach

Czym jest koszykówka na wózkach?

Nie będzie zaskoczeniem jeśli napiszę że koszykówka na wózkach to odmiana koszykówki w którą… gra się siedząc na wózku. Nie jest to jednak standardowy wózek inwalidzki. Jest on dużo lżejszy niż standardowy, ma skośnie ustawione koła, dodatkowe małe kółka zabezpieczające przed upadkiem oraz zderzak. Co ciekawe zasady koszykówki na wózkach nie różnią się zbytnio od standardowej koszykówki. Boisko ma takie same wymiary i na przeprowadzenie akcji są 24 sekundy. Kosz znajduje się na wysokości 305 cm, czyli takiej samej jak w przypadku koszykówki dla pełnosprawnych. W koszykówce na wózkach raczej nie możemy oczekiwać tzw. wsadów, ale nawet “rzut za 3” jest sporym wyzwaniem. Sam lubię czasem pograć w kosza i próbowałem kiedyś “rzucić za 3” z pozycji siedzącej. Jest to niesamowicie trudne. Uświadomiło mi to jak wymagający jest to sport. Co ciekawe, można popełnić błąd kroków. Jeżeli zawodnik więcej niż 2 razy dotknie ciągów koła bez “kozła” popełnia przewinienie i jego drużyna traci piłkę. Dyscyplina wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych, gdzie do dziś jest całkiem popularna. W Polsce funkcjonuje amatorska liga w której występuje 11 zespołów. Ambasadorem dyscypliny jest jeden z najlepszych polskich koszykarzy w historii – Marcin Gortat. Marcin prowadzi fundację która wspiera niepełnosprawnych, organizuje CAMPy dla dzieci i dorosłych chcących rozpocząć przygodę z tym sportem.

Kto może grać w koszykówkę na wózkach

         W koszykówkę na wózkach, mogą grać zarówno osoby po amputacji kończyny dolnej, z wadą wrodzoną, uszkodzonym rdzeniem kręgowym, stwardnieniem rozsianym czy mózgowym porażeniem dziecięcym. Każdy z rodzajów niepełnosprawności ma odpowiednią klasyfikację, od 1 do 4. Każdy zawodnik ma nadaną liczbę punktów odpowiadającą jego niepełnosprawności. Im wyższa liczba punktów tym niższy stopień niepełnosprawności. Dodatkowo, na boisku mogą przebywać zawodnicy, których suma punktów wynosi maksymalnie 14. Jeżeli będzie to więcej, drużyna popełnia faul techniczny.

źródło: PZKosz

Początki koszykówki na wózkach.

William Guarnere stracił nogę w trakcie walk w Ardenach w 1945. Podobnych przypadków były setki tysięcy. Historia Williama oraz jego 101 Dywizji Powietrznodesantowej ukazana jest w mini serialu “Kompania Braci”.

Koszykówka na wózkach ma swoje początki w Stanach Zjednoczonych (podobnie jak wiele innych sportów paraolimpijskich). W trakcie II Wojny Światowej, wielu Amerykańskich żołnierzy zostało inwalidami w wyniku działań wojennych w Europie i Azji. Młodzi, wysportowani mężczyźni, którzy przed wojną uprawiali różne sporty, w jednej chwili stali się inwalidami, jednak pasje i zainteresowania pozostawały. Jednym ze sposobów na radzenie sobie z niepełnosprawnością był właśnie sport. W 1945 rozegrano pierwsze mecze koszykówki na wózkach w szpitalach dla weteranów wojennych. Od 1960 roku, koszykówka na wózkach jest sportem paraolimpijskim (od 1968 w wersji żeńskiej). Od lat 70 rozgrywane są także mistrzostwa świata, a od ponad 20 lat, także mistrzostwa świata juniorów. Pierwotnie koszykówka na wózkach różniła się od dzisiejszego wydania. Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmu, jak koszykówka na wózkach wyglądała w 1948 roku. Film do obejrzenia tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=APAaeXgOfTU

Nigdy nie jest za późno

źródło: PZKosz

Na koniec, drobna dygresja. Wspominałem o Marcinie Gortacie, jako ambasadorze koszykówki na wózkach. Marcin prowadzi również fundację i aktywnie działa na rzecz osób niepełnosprawnych. Dzisiaj jest on znany w całej Polsce, jednak nie każdy wie, jak zaczęła się jego przygoda z koszykówką. Marcin Gortat trenował piłkę nożną oraz lekką atletykę. Dopiero w wieku 18 lat na grę w kosza namówił go nauczyciel WF, ponieważ Marcin miał fantastyczne warunki do tego sportu. Po zaledwie pół roku od rozpoczęcia, znalazł się w kadrze juniorskiej. W trakcie turnieju juniorskiego został dostrzeżony przez niemiecki klub, tam jego kariera nabrała rozpędu. Często mówi się, że aby odnieść sukces w jakimś sporcie, trzeba rozpocząć w bardzo młodym wieku. Trenować w klubie, pod okiem najlepszych trenerów. Historia Marcina Gortata pokazuje że od tej reguły są wyjątki. Co możemy z tego wynieść dla siebie? Każdy pewnie dostrzeże coś innego i to jest bardzo fajne. Ja uważam, że ta historia pokazuje nam że nigdy nie jest za późno by coś zrobić, niezależnie od tego co to jest i jak trudne może się to wydawać.

Poprzedni artykułJaki sport przy mojej niepełnosprawności?
Następny artykułLeżanki w toalecie dla osób z niepełnosprawnościami