Obecnie na rynku dostępny jest szereg rozmaitych typów aparatów słuchowych przeznaczonych do każdego rodzaju ubytku słuchów. Możemy wybrać pośród analogowych aparatów słuchowych, cyfrowych, z dopasowaniem otwartym i zamkniętym, aparaty zauszne i wewnętrzne. Produkcją aparatów zajmuje się ogromna ilość firm. Ta bogata oferta umożliwia dopasowanie aparatu odpowiednio do własnych preferencji i potrzeb, dzięki czemu często możliwe jest wręcz idealne słyszenie. Dziś mało kto zastanawia się jak wyglądały pierwsze aparaty słuchowe i jaka jest ich historia.

Człowiek zmagał się z problemami słuchowymi  od zawsze. I już od samego początku próbowano wymyślić sposób, by poprawić jakość słyszenia. Pierwsze aparaty słuchowe były niczym innym jak dłonią zwiniętą w trąbkę i przyłożoną do małżowiny usznej.  Dzięki temu prostemu zabiegowi można wzmocnić dźwięk docierający do ucha o około 12dB. Twórca tego sposobu oczywiście nie jest znany, ale właśnie od tej metody wyznacza się rozpoczęcie historii aparatów słuchowych.

Geneza aparatu słuchowego

Kiedy zaczęto produkować biżuterię z surowców naturalnych, zaczęto również produkować pierwsze trąbi słuchowe pozyskiwane z muszli bądź rogów zwierząt.  W ten sposób można było poprawić słuch o około 15dB. Zasada działania była prosta – aparat słuchowy miał kształt tuby. Dźwięk docierał z szerokiego końca. Natomiast cienką końcówkę zbliżało się do przewodu słuchowego.  Na początku XIX wieku pojawiły się już powszechnie trąbki uszne.   Wytwarzano je z mosiądzu, cyny lub gumy. Zwiększały słyszalność nawet o 30dB.  Trąbki słuchowe często ukrywano w wachlarzach albo wbudowywano w eleganckie laski. Montowano je także na stałe, na przykład przy stołach.

Choć trudno w to uwierzyć, ale w tym czasie obok bardzo prostych aparatów słuchowych, wręcz rodem ze starożytności, pojawiły się pierwsze elektryczne aparaty słuchowe. Oczywiście ogromne i nieporęczne.

Pierwszy elektroniczny aparat słuchowy

XX wiek to ogromny rozwój elektroniki, który w naturalny sposób przyczynił się do unowocześnienia aparatów słuchowych. Powstanie pierwszych elektronicznych aparatów słuchowych zbiega się w czasie z powstaniem telefonu. Dlaczego? Co prawda pierwszy aparat słuchowy z prawdziwego zdarzenia opatentował w 1899 r. amerykański inżynier Miller Reese Hutchison, ale do jego powstania przyczynił się Alexander Graham Bell. Ten chciał pomóc swojej niedosłyszącej żonie. Postanowił wybudować elektryczny wzmacniacz dźwięku. Wynalazł i opatentował głośnik i mikrofon. Jednak ten rodzaj aparatu słuchowego był również zbyt duży i nieporęczny. Ale przyczynił się do powstania innego wynalazku – telefonu.

W latach 40.tych XX wieku rozpoczęto produkcje aparatów słuchowych na bazie mikrofonów węglowych. Tu również głównym mankamentem był rozmiar. Jakość dźwięku też pozostawiała wiele do życzenia. Amplivox, pierwszy przenośny aparat słuchowy, który pojawił się na rynku w 1935 roku, ważył około 1 kilograma. Uznawano go za lekki, szczególnie że konkurencyjny Otophone ważył ponad 7 kilogramów.

Po raz pierwszy tranzystory zostały wykorzystane w aparacie słuchowym Sonotone 1010 nowojorskiej firmy Sonotone International .Pierwszy egzemplarz sprzedano pod koniec 1952 roku. Uznaje się go za pierwszy mały, poręczny aparat słuchowy. Był to czas miniaturyzacji, w którym zamiast pudełkowych aparatów słuchowych noszonych np. w kieszeni koszuli, zaczęły pojawiać się aparaty zauszne, okularowe i wewnątrzuszne. . W czerwcu 1957 r. firma Sonotone International pokazała pierwszy aparat zauszny – model 79. A dokładnie w tym samym czasie  jej konkurent Dahlberg Electronics z Minneapolis zaczął produkcję aparatu wewnątrzusznego (ITE – In The Ear) zwany „Cudownym Uchem”.

Jednak prawdziwa rewolucja nastąpiła dopiero w latach 90-tych XX wieku, kiedy do użytku weszły przetworniki cyfrowe.  W 1996 roku pojawił się pierwszy na świecie w pełni cyfrowy aparat słuchowych. Dopiero wtedy udało się wzmocnić tylko te dźwięki, które dla użytkownika są naprawdę istotne. Pierwsze cyfrowe aparaty słuchowe zapewniały jakość dźwięku zbliżoną do jakości płyty CD. Obecnie jest ona jeszcze lepsza. Współczesne aparaty słuchowe są dyskretne, gwarantują doskonałą jakość dźwięku oraz wiele funkcji dodatkowych, zwiększających komfort użytkowania. Cyfrowe procesory mogą między innymi redukować niepożądane hałasy, zapamiętywać środowisko akustyczne czy sterować czułością mikrofonu.

Współczesne aparaty słuchowe

Współczesne, najnowocześniejsze aparaty słuchowe mają dodatkowe akcesoria, dzięki którym mogą łączyć się z telefonem, radiem, telewizorem czy komputerem. Przy pomocy bluetooth aparaty współpracują też z telefonami komórkowymi, a których można wgrać specjalną aplikację do sterowania aparatem.  Są dostępne też modele dla dzieci – bajecznie kolorowe, do których można doczepić wiszące ozdoby przypominające kolczyki, bądź w formie wesołych wygodnych opasek.

Patrząc na tempo rewolucji technologicznej i elektronicznej ciężko wyobrazić sobie, że producenci aparatów słuchowych zakończą poszukiwania idealnego modelu usatysfakcjonowani obecnymi osiągnięciami. Jednocześnie ciężko sobie wyobrazić co jeszcze można wymyślić, by zminiaturyzować jeszcze bardziej aparaty i jeszcze skuteczniej poprawić ich działanie. Zapewne za kilka lat przekonamy się jednak jakie możliwości niesie za sobą współczesna wiedza i technika.

Poprzedni artykułNiepełnosprawność w Średniowieczu
Następny artykułNiepełnosprawność wrodzona – perspektywa dziecka
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.