Blind pedestrian walking and detecting markings on tactile paving with textured ground surface indicators for blind and visually impaired. Blindness aid, visual impairment, independent life concept.

TROCHĘ HISTORII…

Biała laska jest jednym z trzech kluczowych dla osób niewidomych wynalazków w dziejach ludzkości, obok pisma punktowego i komputera. Jest nie  tylko narzędziem pomocniczym przy samodzielnym poruszaniu się w przestrzeni osób niewidomych i słabowidzących, ale również symbolem osób z uszkodzonym wzrokiem. Jej historia zaczyna się równo 100 lat temu w mieście Bristol w Wielkiej Brytanii. James Biggs, młody fotograf lokalnych czasopism, w 1921 roku uległ wypadkowi w wyniku którego stracił wzrok. Mężczyzna przeszedł załamanie nerwowe, nie mógł odnaleźć się w nowej sytuacji. Szczęśliwie spotkał jednak na swej drodze niewidomego żołnierza, który wyciągnął do niego pomocną dłoń, przywrócił mu wiarę w siebie i  pozwolił uwierzyć, że dalsze życie ma sens. Weteran wojenny dał mu wiele cennych rad, a jedną z nich była następująca: „Staraj się kultywować samodzielność. Wychodź sam z domu jak najczęściej. Jeśli będziesz chodził razem z innymi, wówczas będziesz tracił nerwy, kiedy będziesz próbował wychodzić samodzielnie”. Biggs posłuchał rady swojego ociemniałego przewodnika. Zaczął wychodzić samodzielnie z domu ze swoją zwykłą, dżentelmeńską laską, której używał jeszcze przed wypadkiem. Zauważył jednak, że laska ta nie daje mu odpowiedniego bezpieczeństwa na drodze. Jako zwykła laska była niezauważana przez innych, wszak mnóstwo zdrowych osób nosiło takie laski, by nadać sobie szyku i elegancji. Dlatego James Biggs postanowił przemalować swoją elegancką laseczkę na kolor biały, by wyróżniała się z tłumu. Eksperyment się udał, jednak „wynalazca” przez dziesięć lat promował swój „wynalazek” wyłącznie na własną rękę informując o swoim odkryciu każdego napotkanego ociemniałego.  Później Klub Rotaryński postanowił podarować białe laski wszystkim niewidomym mieszkającym w Westham. Zainspirowany tym faktem Królewski Narodowy Instytut dla Niewidomych postanowił iż białe laski powinni otrzymać wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Akcja rozprowadzania lasek po całym Królestwie rozpoczęła się rok później.

W podobnym czasie, około 1930 roku  we Francji, kraju z którego pochodził Ludwik Braille (twórca pisma wypukłego) oraz Walenty Hauy (założyciel pierwszej specjalnej szkoły dla dzieci ociemniałych) arystokratka Peguilly d’Herbemont zaangażowała się w działalność charytatywną dla osób niewidomych i słabowidzących. Widząc z jakimi problemami w przestrzeni borykają się ociemniali, postanowiła by nosili oni białe laski na wzór buław używanych przez francuskich policjantów. Pani d’Herbemont  zwróciła się o pomoc do dziennika „Echo de Paris” i z pomocą redakcji udało jej się uruchomić ruch na rzecz białej laski w całej Francji. W 1931 roku na oficjalnie zorganizowanej uroczystości, w towarzystwie ministrów, wręczono symbolicznie białe laski prezydentowi francuskich niewidomych weteranów i reprezentantowi cywilnych ociemniałych.

W latach 50.-60. XX wieku w USA powstał ruch popularyzujący problematykę życia osób ociemniałych. Kongres uznał 15 października świętem White Cane Safety Day (Dniem Bezpiecznej Białej Laski). Jego pierwsze obchody przypadły na 1964 rok. Kilka lat później na Cejlonie  obecna Światowa Unia Niewidomych przyjęła, że dzień 15 października będzie świętem osób niewidomych na całym świecie.

Tyle historii. A jak używanie białych lasek wygląda obecnie?

Z białych lasek korzystają wszystkie osoby niewidome, nawet te, które mają do pomocy psa przewodnika, bądź używają elektronicznych wykrywaczy przeszkód. Biała laska nie jest bowiem już tylko narzędziem pomocnym w poruszaniu się, ale  stanowi też znak rozpoznawczy osób z uszkodzonym wzrokiem. Jest swoistym ostrzeżeniem dla uczestników ruchu drogowego, aby w sposób wyjątkowy uważali na osobę, która trzyma ją w ręce. Obowiązek korzystania z białej laski na ulicy został wpisany do polskiego kodeksu drogowego.

BUDOWA LASKI

Ze względu na zastosowanie dzielimy białe laski na te służące do poruszania się niewidomym na ulicach, oraz na laski podpórcze głównie dla osób starszych  mające na celu nie tylko „podpowiadanie” jak ukształtowany jest teren, ale również stanowiące pomoc w poruszaniu osobom z dysfunkcjami motorycznymi.

Jeśli chodzi o materiał z jakiego tworzy się białe laski są to: aluminium, włókno węglowe, włókno szklane, grafit, drewno  i kompozyt.

Wyróżniamy laski nieskładane i składane podzielone w zależności od długości na 4 bądź 5 części.

Bez względu na materiał, budowę i długość laska zwykle składa się z trzech części. Pierwszą jest końcówka – specjalnie skonstruowana tak, by nie zahaczała o napotkane przedmioty. Może być o kształcie kulkowym, wałkowym, stożkowym lub grzybkowym. Druga to trzon laski. Trzecią jest uchwyt z materiału, który nie przewodzi temperatury i prądu.  Każda laska wyposażona jest w elementy odblaskowe ułatwiające kierowcom i innym użytkownikom dróg szybkie zauważenie niewidomego.

To jak długo posłuży niewidomemu laska zależy od częstotliwości jej używania, warunków w jakich jest używana oraz materiału, z którego jest zrobiona. Zazwyczaj jeśli osoba ociemniała porusza się samodzielnie w różnych warunkach atmosferycznych i robi to codziennie, biała laska starcza na około rok.

TRADYCYJNA BIAŁA LASKA TO PRZEŻYTEK?

Stuletnia biała laska wciąż jest unowocześniana i ulepszana. Dzięki najnowocześniejszym zaawansowanym technologiom powstają nowoczesne urządzenia, które mają pomóc osobom niewidomym w jak najlepszej orientacji w przestrzeni.

Jakie to rozwiązania? Przykładem może być „CityCane” – specjalny detektor światła umieszczony w uchwycie laski, który dźwiękiem informuje o zapaleniu się zielonego światła na przejściu dla pieszych, umożliwiając bezpieczne przejście na drugą stronę ulicy. Kolejnym wynalazkiem jest laska laserowa, która ma zainstalowany laserowy detektor wykrywający przeszkody. Na rynku dostępny jest też „Smart Finder”, który jest akustyczną pomocą w orientacji w terenie. Służy przede wszystkim do odnajdywania miejsc lub przedmiotów. Niezwykle pomocnym jest też „Teletackt” – laserowe urządzenie działające na kilka metrów, które wykrywa schody, progi, krawężniki, doły, czy szyby.

BIEGI  Z BIAŁĄ LASKĄ

Amerykański Instytut Braille’a co roku organizuje tzw. Cane Quest. To bieg dla dzieci niewidomych i słabowidzących w wieku między 3 a 12 rokiem życia. Ich zadaniem jest jak najszybsze pokonanie trasy. Ma to wartość zarówno treningową jak i terapeutyczną. Pokazuje młodym, niewidomym Amerykanom, że pomimo problemów ze wzrokiem, mogą być samodzielni. Jak wygląda taki wyścig? Można go obejrzeć na przykład tutaj: https://youtu.be/wXL5zXz550I

Przykład naszej stuletniej białej laski dowodzi jak doświadczając własnego nieszczęścia, można dokonać odkrycia i wynaleźć prosty sprzęt, który do dziś pomaga ludziom na całym świecie. Kto wie, może gdyby nie wypadek Biggsa, dziś nikt by nie znał białej laski? Może tak wielu niewidomych nie miałoby szans na odrobinę samodzielności? A dzieciaki biorące udział w zawodach Cane Quest nigdy nie mogłyby uwierzyć w swoją niezależność i odważyć się spróbować funkcjonować bez ciągłej asysty opiekuna?

Poprzedni artykułWybór przedszkola – prawdziwe wyzwanie!
Następny artykułWózkiem na plażę? To możliwe!
Nazywam się Agnieszka Jóźwicka i jestem mamą pięcioletniego Olinka. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie tyle musiałam, co chciałam robić więcej niż moi rówieśnicy. Od szóstego roku życia grałam na fortepianie, skończyłam podstawową i średnią szkołę muzyczną, występowałam w Teatrze Polskim w Warszawie, gościnnie brałam udział w licznych programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Na pierwszym roku studiów (muzykologia na Uniwersytecie Warszawskim) poszłam na staż do radiowej Trójki i… zostałam w niej przez kilka lat pracując jako reporter w redakcji aktualności. Mimo iż skończyłam studia muzykologiczne, na dobre związałam się z dziennikarstwem i mediami. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania w mediach i kontynuowałam swoją medialną przygodę kolejno pracując w czołowych firmach produkcyjnych oraz w stacjach TVN i TTV. Praca w mediach nigdy nie była moim przykrym obowiązkiem, a zawsze pozytywnym wyzwaniem i adrenaliną, bez której nie potrafiłam funkcjonować. Wtedy jeszcze nie wiedziałam z jaką adrenaliną przyjdzie mi się mierzyć w przyszłości. I to nie w pracy, a prywatnie. W 2015 roku wyszłam za mąż, a już w 2016 roku zostałam mamą wymarzonego synka – Aleksandra, zwanego przez wszystkich Olinkiem. To on wywrócił świat całej rodziny do góry nogami i to kilka razy. Pierwszy, gdy w dwunastym tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę wady wrodzonej nerek u Olinka. Drugi, gdy zupełnie niespodziewanie urodził się na przełomie 26 i 27 tygodnia ciąży. Trzeci, gdy otrzymaliśmy diagnozę – Mózgowe Porażenie Dziecięce Czterokończynowe. Dziś jestem przede wszystkim mamą, żoną, fizjoterapeutką, pielęgniarką, osobą która chce sprawić by syn był w przyszłości osobą samodzielną, i nieustannie poszukuje na to sposobu i środków. W wolnej chwili prowadzę na facebooku funpage „Olinek” , aukcję charytatywną na rzecz Olka i innych osób walczących o zdrowie i życie „#DLAOLINKA” oraz stronę na facebooku „MPDzieciak”, na której testuję wraz z synem zabawki dla dzieci z niepełnosprawnościami. Czy mam jakieś marzenia? Jedno największe – by mój Syn był szczęśliwy.